bo potem była
Zimą było przeraźliwie zimno i dużo płaciliśmy za prąd. Ale katowaliśmy się, nie ma zmiłuj. Musieliśmy ćwiczyć o 6, bo potem była zajęta. Ludzie patrzyli na nas jak na kosmitów i pukali się w głowę. O 7.45 koniec i do szkoły. A po szkole szybki obiad i trening ogólnorozwojowy. Moi rówieśnicy w tamtym czasie chodzili na dyskoteki. Ja szedłem swoją drogą. Tata załatwiał mi wejścia na salę Zagłębia. Do dziś wszystko związane z tym klubem kojarzy mi się pozytywnie, łezka się kręci w oku. Bardzo dużo zawdzięczam w życiu ojcu. Na początku się nam nie przelewało, wyjeżdżał za granicę, żeby grać w IV lidze i trochę dorobić.